Fotoplastikon Marka Markiewicza. Źli ludzie. Rysuje Andrzej Krauze

Rys. Andrzej Krauze, "LUBIĘ PSY"
Rys. Andrzej Krauze, "LUBIĘ PSY"

Było to rankiem 11 listopada.

Właściciel golił się i słuchał radia, by wiedzieć, jakie są trendy. Szefowa pracowała nad scenariuszem wieczornicy w Fotoplastikonie, pogwizdując sobie na gwizdku z Wyborczej. W radio przemawiał Pan Prezydent, po siódmej rano, na miarę znaczenia i wartości czasu antenowego. Nagle oświadczył, że to „źli ludzie" przeszkadzali w przenosinach krzyża spod pałacu. Powtórzył to kilka razy, Szefowa aż gwizdnęła, krew właściciela trysnęła na lustro, nastrój zrobił się – jak to mówią – niepodległościowy, bo znów nic nie wiadomo.

W setnym dniu panowania Głowa już dzieli na dobrych i złych. Poddani zastanowili się nad sobą - dobrzy jesteśmy, czy źli? Szefowa niepewnym ruchem odłożyła gwizdek, który pobrała na Czerskiej (główny magazyn gwizdków z okazji Święta i odznaczeń).

Nie bądź głupia

– syknął właściciel, który ocierając krew zaczął myśleć dialektycznie. To ludzie byli źli, a krzyż jest dobry, order też.

Ale czemu nie po nazwiskach

– jęknęła szefowa – kobieta w latach, więc nawykła do czystych zasad polityki  z czasów Gomułki i Wałęsy, którzy jednako mówili o kuroniach michnikach, jakże niesłusznie. Przyjdzie czas na nazwiska, proroczo zasyczał właściciel w strugach krwi męczeńskiej, jeszcze chwila...

Pójdź sobie na Powązki wojskowe, to zobaczysz, że sprawa łatwa nie jest...

Cały plan wieczornicy legł w gruzach. Zaproszeni byli prawdziwi Polacy oraz faszyści spod znaku Dmowskiego. Miał być film o Marchlewskim i i jego komitecie z Białegostoku, co ożywić mogło dyskusję ze Stańczykami, których zaproszono z bratniego Krakowa, dla debaty o przyszłości Polski oraz zasługach dla wyzwolenia i niepodległości.

Głowa w dniu tym ważnym nie scharakteryzował zaborców, bolszewików i stańczyków, słowem nie wspomniał o dorodnych synach narodu w osobach Juliana i Feliksa Edmundowicza, Róży Luksemburg oraz ich następców, nie tknął - z obawy przed niezawisłym sądem  Rzeczypospolitej,  ale doczepił się tych od krzyża, że źli ludzie z nich. To znaczy, że On dobry i minister Michałowski – zawyrokowała szefowa, znów z lekka pogwizdując, lecz w sposób naturalny, bez gwizdka.

Chwyciła za telefon i kazała wycofać film o Marchlewskim oraz zakładkę w archiwum – źli ludzie", gdzie był i Marchlewski i Bierut, tylko Gierka wykasowano za sprawą prezesa Kaczyńskiego będącego pod niezapomnianym wpływem i Kluzik i Jakubiak oraz Rostkowskiej, czy też odwrotnie, oraz medykamentów podrzuconych przez niedobitki WSI.

Archiwum trzeba będzie zmienić, na wypadek rewizji, to oczywista oczywistość.

Rozmowa przeniosła się do firmy. Tam sala, ustrojona w barwy narodowe, gotowa już była na przyjęcie gości. Okazało się, że nie wszyscy będą wpuszczeni.

Złych ludzi legitymować i odsyłać z kwitkiem

- zarządziła szefowa, nie słuchając obiekcji Pana Kazimierza, że poznać trudno będzie.

Z gwizdkami wpuszczać –

poradził Pan Rysio, ze zwykłym dla niego pragmatyzmem biletera. Antyfaszystów wpuszczamy, faszystom  mówimy – nie, zadysponował zakrwawiony właściciel, zabiegający o względy szefowej i z zamiarem wystąpienia w telewizji, co gwarantuje przyszłość polityczną.

Ciężko będzie, damy radę, no pasaran

– krzyczeli przedstawiciele personelu w ideowym poruszeniu oraz w trosce o pracę.

Chorągiewki zdjąć – wieszamy kotyliony w barwach indonezyjskich, do tańca – jak to mówią – i do różańca.

Żadnego różańca, a tańczyć będziemy, jak zagrają Trójce pod nowym kierownictwem

– dyrektywa goniła dyrektywę.

Na dyskusjach zeszło im przedpołudnie, kiedy wysłuchano przemówienia Głowy w miejscu oficjalnym.

Ma być zgoda, jak za Piłsudskiego i Dmowskiego bywało. Wyszło na to, że Dmowski faszystą nie był, a Kaczor dostanie misję międzynarodową

– analizował Pan Stanisław, znawca historii oraz ukryty endek, ukryty zresztą słusznie, bo wielobarwny nurt niepodległościowy nie jest modny, szczególnie w Dniu Niepodległości.

Potem, według radia, zaczęli się naparzać na ulicach antyfaszyści z faszystami i doszło do aresztowań, ale nie wiadomo było ( w radio), kogo aresztowali. Zapewne faszystów. Dopiero po czasie okazało się, że zatrzymany został Biedroń.

Zawsze mówiłam, że to faszysta

– zawyrokowała pani Helenka, która lubi czyste kryteria.

Sytuacja okazała się bardziej skomplikowana.

Oto Policja, której rząd chce przedłużyć okres służby, poczuła w sobie pozostałości sanacyjnych siepaczy, spałowała Biedronia i wtłukła mu w ...

- analizował Pan Stanisław.

Tylko bez chamstwa i w granicach politycznej poprawności

-  ryknęła szefowa, gwiżdżąc ostrzegawczo. Przyjęto więc zasadę, że Policja zakatowała Biedronia, myląc go z podanymi w tajnych instrukcjach faszystami spod znaku Wielkiej Polski.

Po co ma być wielka, niech będzie, jaka jest

– flamastrem maznął właściciel na ścianie, między kotylionami.

Zaproszeni z Krakowa Stańczycy poczuli się obrażeni, wskazując, że ma być taka, jaka być może i bez gwałtowności i w duchu poszanowania  istniejącego porządku -

perorował jakiś mędrek, więc uznano go za fanatycznego faszystę spod znaku Biedronia, albo jakiego tam jeszcze odmieńca, nie wykluczając, że jest agentem, a agentów w dniu tak Wielkim w Fotoplastikonie się nie lubi. Tak pozbyto się Stańczyków, którzy i tak wiedzieli, że pomylili adres, więc poszli pod właściwy.

Minutą ciszy uczczono  udekorowanych z okazji Święta. Rozważano następnie złożone losy rodzin, ze szczególnym uwzględnieniem rodzeństw (Kain i Abel ) oraz  podłość poprzednich prezydentów, którzy nie docenili animatora gwizdów, a przecież już dawno zasłużył.

Uwagę skupiono na nieobecnym biskupie Orszuliku, który, jak mało kto kojarzył się z Magdalenką (Proust), a odznaczenia nie odebrał, ze względu na stan zdrowia – jak to mówią w takich przypadkach.

Rosną nam nowe zastępy zasłużonych - załagodziła rosnący spór szefowa.

Kluzik, Kluzik

- zakrzyknął przymilnie Pan Rysio, który ma kredyt, więc myśli szybko.

Nie tylko Ona, nie tylko, przenikliwie dodał Pan Stanisław. Jest jeszcze duży zastęp patriotycznej młodzieży, która wyzwoliła się spod jarzma postsanacyjnego faszyzmu, patronującego złym ludziom. Już lada dzień wyjdą pisma zbiorowe Kamińskiego z jego wizją Polski niepodległej, wolnej od polityki za to pełnej mostów (z przedmową Kluzik-Jakubiak na temat roli Rostkowskiej, która, jak Róża Luksemburg, a nawet Wanda Wasilewska, woli łączyć, a nie dzielić).

Zbliża się czas nowych podstaw teoretycznych – to dostrzegli wszyscy. Rząd chce budować drogi a nie robić polityki, bo ta robi się sama, Kluzik-Jakubiak złączy się z Rostkowską, Chlebowski i Drzewiecki zostaną marszałkami, asystenta Sikorskiego wyda się za Biedronia, po wyjściu z więzienia policjantów, którym się pomieszało z zachłanności i w obronie niegdysiejszych przywilejów.

Jeden z samorządowców ogłosił hasło :

poprawić warunki do zaspokojenia przez obywateli ich potrzeb,

co – choć adresowane do niesłusznie aresztowanego - podchwycone zostało jako nowe hasło rozwoju ojczyzny, w ramach Wspólnoty.

Poprawić warunki, a nie potrzeby –

mazał flamastrem niezmordowany właściciel, z wielką szramą na policzku, którą od poniedziałku obnosić będzie jako dowód walk z faszystami.

Faszystów ukrzyżować

– praktycznie zauważył Pan Rysio, trafnie odgadując panujące tendencje.

My jesteśmy dobrzy ludzie, u boku Głowy, która wie lepiej i dobrych ludzi wokół siebie gromadzi, a złych piętnuje przez radio, przynajmniej tymczasem przez radio.

NIEPODLEGŁOŚĆ OD ZŁYCH LUDZI

– taki transparent zawiśnie jutro na frontonie Fotoplastikonu, na drodze wychodzących w niedzielę z kościoła, oczadzonych opium dla ludu przez niejakiego Głódzia, który kardynałem na pewno nie będzie, zdemaskowany przez Palikota.

Następne  Święto już za miesiąc. Chyba przemówi Generał, po wyjściu z więzienia albo Sulejówka.

Jak bywało.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych